piątek, 26 lipca 2013

Rozdział I (end)

                           Niegdyś wesoły, wiecznie uśmiechnięty chłopiec, którego wszędzie było pełno, zmienił się w zamknięte i ciche dziecko, tak jakby uciekła z niego jakakolwiek chęć do życia, ale cóż się dziwić co siedmiolatek mógł czuć ?

                       Gdy nadszedł dzień wyczytania testamentu napisanego przez Lizz chłopiec razem ze swoją ciotką poszli do wielkiego pomieszczenia na pierwszym piętrze rezydencji. Było w nim mnóstwo ludzi, każdy ze łzami w oczach, ale gdy tylko ujrzeli chłopca, starali się nie pokazywać zbytnio towarzyszących im emocji.
Chłopiec w milczeniu usiadł na jednym z przygotowanych wcześniej przez Tanakę krzeseł . Wsłuchiwał się jak siostra zmarłej z ciężkim sercem wyczytuje ostatnie wole swojej najbliższej .
-"Moją ostatnią wolą jest ..Aby zapewnić memu synu byt i szczęśliwe dalsze życie, dlatego też część mojego majątku przekazuję właśnie jemu i osobie która zaopiekuje się nim gdy ja odejdę " . Karakuri zamarł, wszystko wydawało się jakby Lizz wiedziała co ją czeka, a kolejne zdania tylko umocniły chłopca w tym przekonaniu.
-"Pozostawiam mego syna w rękach człowieka, który jest mu bliski i który ma moje zaufanie, wierzę, iż ów człowiek zaopiekuje się moim synem tak, aby ten czuł się bezpiecznie.. Zostawiam go w rękach Tanaki " po przeczytaniu tego zdania siostra Lizz odłożyła papier na drewniany stolik nieopodal, przetarła rękawem załzawione oczy i dodała "-To wszystko"- Teraz w sali było słychać tylko ciche szepty zgromadzonych.




                   Od owego dnia wyczytania testamentu minęło pare miesięcy, a chłopiec w dalszym ciągu pozostawał zamknięty i cichy, lecz była jedna rzecz, która go dręczyła, nie dotyczyła już śmierci rodziców lecz kasetki z tajemniczymi laleczkami przez które jego matka wpadła w złość ... Chłopiec zastanawiał się dlaczego? Dlaczego przez głupie, dziecięce laleczki Lizz mogła tak się zdenerwować, te myśli nie dawały mu spokoju, nie mógł dłużej już wytrzymać, więc postanowił, że zagarnie pudełeczko i sam dowie się dlaczego..
Więc szybko zerwał się z łóżka i podążył do salonu, do miejsca w którym kasetka została mu odebrana, a gdy zauważył ją na jednej z półek, nie pytając nikogo o zdanie, sięgnął po nią .
      Długo wpatrywał się w napis na pudełku i na ładnie ozdobione zamknięcie, przechodziły mu przez głowę najróżniejsze myśli: " Może nie powinienem tego otwierać" "Może mama miała jakiś powód żeby mi to zabrać" jednak  ciekawość wzięła górę i chłopiec uniósł wieczko, spojrzał na trzy laleczki, a zaraz potem wyjął z pudełka jedną z nich, zachwycał się jej długimi, czarnymi włosami, jej białą sukienką i dwóm czerwonym koralikom, które odgrywały rolę oczu.
           I naglę stało się coś dziwnego, coś czego młodzieniec nie mógł pojąc. Ręka w której trzymał laleczkę stała się gorąca, a na palcach zaczęły pojawiać się pęcherze, czuł jakby trzymał w ręku rozżarzony kawałek drewna, lecz nie mógł otworzyć dłoni i upuścić laleczki, zupełnie tak, jakby ktoś ściskał mu dłoń. Poczuł ogromną falę bólu przechodzącą przez jego ciało, jego oczy zalały się krwistą czerwienią, a włosy  ściemniały aż do samej czerni, czuł tak ogromny ból że nie był w stanie nawet krzyczeć...
A może jednak Lizz miała powód odbierając mu kasetkę? Może jednak przeczuwała co stanie się kiedy chłopiec dotrze do prawdy ? Może wiedziała co ją czeka ?


"Jeśli kogoś kochasz, daj mu odejść...Jeśli Cię kocha..Wróci..."




******************************
Takie masło maślane, ale wena nie przyjdzie za Chiny T^T przepraszam

7 komentarzy:

  1. O.o Jesteś genialna! Narawdę zaczynam się bać ._. Ale to chyba dobrze, prawda? :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny* xD .... ZNAKOMICIE <3

    OdpowiedzUsuń
  3. haha czemu mnie to bardziej bawi niż przeraża? Dobra ja mam dziwne poczucie humoru, ale ogólnie good job man

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od Cie usłyszeć "Gut dżob" to jak usłyszeć od Kai'a "kocham cię " ;-;

      Usuń
    2. Co? jakirgo, ktorego kaia?

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń