środa, 25 lutego 2015

Rozdział VII (e)

            ENDŻOJ !

*********************************************************************

 Karakuri po paru minutach biegu w końcu dotarł do Sejiego, zdyszany gwałtownie upadł koc, który wcześniej przygotowali przyjaciele.
-A Tobie co ? - Zapytał roześmiany Seji.
-Chodziliśmy z Asami, poszedłem w krzaki, bo wiesz, ale ją zgubiłem, nie mogę jej znaleźć- Karakuri podniósł się i wyciągnął rękę do przyjaciela.- Proszę, pomóż mi ją znaleźć,   jeśli się nie znajdzie to nie wybaczę sobie tego.
-Spokojnie, wiesz jak to dziewczyna - Seji stanął obok Karakuriego i poczochrał go po włoskach - Pewnie zobaczyła jakieś piękne miejsce i zaczęła robić pięć miliardów zdjęć, nie dramatyzuj.
-Ale Seji, proszę Cię - Karakuri spojrzał na chłopaka z dołu robiąc przy tym błagalną minę, Seji niestety nie mógł mu w tej sytuacji odmówić, więc niechętnie razem ruszyli by poszukać zguby.


          Karakuri prowadził Seji'ego w najróżniejsze miejsca o których sam nie miał pojęcie, wszystko po to by odsunąć ewentualne podejrzenia, które mogłyby być kierowane w jego stronę.
-Karakuri, nie ma jej, jesteś pewien że nie poszła do domu? Że nie wiem, że tu byliście?
-Tak jestem pewien, nie martwiłbym się jeśli poszłaby do domu!
-Nie mogłeś naprawdę jej upilnować? Przecież to dziewczyna, trzeba było się nią opiekować!- Zdenerwowany chłopak odwrócił się w stronę czerwono-okiego, lekko pchnął go dłońmi, tak, że Karakuri cofnął się parę kroków by się nie przewrócić.
-To nie moja wina! Masz zamiar być zły?! Ona jest prawie dorosła a ja nie jestem niczyją niańką! Jeśli masz zamiar niańczyć jakąś lolitkę to błagam nie wciągaj mnie w to! Jeśli masz zamiar taki być to szukaj jej sam!- Karakuri ruszył w przeciwnym kierunku niż jego przyjaciel, zaś Seji poszedł jeszcze kawałek dalej, kiedy nagle usłyszał jakiś cichy szelest dochodzący zza roślinek porastających dookoła jezioro. Błękitno-oki szybko przedarł się przez zieloną ścianę a jego oczom ukazała się z trudem oddychająca, sina i półprzytomna Asami.
  Seji szybko do niej podbiegł i próbował ocucić i rozmawiać z nią, międzyczasie wołał Karakuriego, który po paru minutach usłyszał jego wołanie.
   Zadowolony z siebie czerwono-oki myślał, że Seji jest przerażony widokiem martwej przyjaciółki, dlatego nie spodziewając się niczego pobiegł do miejsca w którym zostawił dziewczynę.
Kiedy chłopak dotarł na miejce zobaczył Sejiego zajmującego się Asami, która głośno dyszała. Chłopak stanął jak wryty, nie wierzył własnym oczom, słyszał jedynie głos Sejiego, który kazał mu zawiadomić pomoc, chłopak nie mógł się opamiętać, ale przecież nie mógł dać nic po sobie poznać dlatego po paru chwilach zadzwonił po pomoc...


       Następnego dnia Karakuriego obudził dzwonek do drzwi. Karakuri zerwał się z łóżka i zabrał z sobą scyzoryk myśląc, że zastanie za drzwiami policjantów, którzy będą chcieli go przesłuchać i zatrzymać jako podejrzanego, bał się że Asami złożyła już obciążające go zeznania i to będzie koniec jego beztroskiego życia.
  Chłopak powoli zszedł na parter i podszedł do drzwi, powoli je otworzył. Jego oczom ku zdziwieniu nie ukazał się żaden stróż prawa, lecz uśmiechnięty Seji, który bez pozwolenia wszedł do domu zamykając za sobą drzwi.
-Obudziła się - Powiedział błękitno-oki idąc do salonu
-No i byłeś u niej - Karakuriemu w tej chwili bardzo drżał głos, usiadł na kanapie i nerwowo zaczął bawić się scyzorykiem.
-Tak, byłem, jest przytomna.
-I mówiła coś? Coś pamięta?
-Niestety nic, pamięta że z Tobą rozmawiała, nagle zniknąłeś i że poczuła uderzenie, więcej nic.- Karakuri odetchnął z ulgą.
-A co jej jest?- Czerwono-oki przestał się zamartwiać i położył się zrelaksowany na kanapie.
-Jest poobijana, połamana, miała jakiś wstrząs czy coś, więcej jej matka mi nie mówiła, ale podobno to cud że żyje, ALE nie musimy ię niczym martwić.
-W sumie, powinniśmy się cieszyć.
-No tak, ale chcę wrócić do wczoraj- Seji podniósł się i ułożył nad Karakurim łapiąc go za ramiona-Więc może skończmy tamten temat.
-Jeżeli ze mnie nie zejdziesz, obiecuje, będziesz leżał w sali obok Asami.
-Nie wygłupiaj się tak nawet- Seji nachylił się nad chłopakiem i zaczął delikatnie muskać ustami jego kark. Karakuri'emu nie podobało się to co robi jego przyjaciel, ale z drugiej strony sprawiało mu to wielką przyjemność i nie chciał by ten przestawał.
-Nie żartuje, mam scyzoryk, sam widziałeś - Karakuri nie chciał by błękitno-oki zobaczył że to co robi sprawia mu przyjemność, dlatego podjął desperacką próbę uwolnienia się z uścisku, w tym samym czasie, poczuł przeszywający ból. Od stóp do głów czuł dreszcz, coś paraliżowało go od środka. Nie wiem ile tkwił w takim stanie, ale nagle w głowie usłyszał głośny śmiech dziewczyny i właśnie w tej chwili stracił kontrolę nad swoim ciałem, nad tym co mówi.
-Seji- Czerwono-oki spojrzał na przyjaciela lekko mrużąc oczy - Puść mnie proszę, jeśli będziesz mnie trzymał, nie będę mógł niczego zrobić..- Seji posłuchał chłopaka i usiadł obok biego, Karakuri mimowolnie podniósł się by móc po tym usiąść okrakiem na swoim przyjacielu. Gdy już to zrobił, nie miał zamiaru na  tym poprzestać, delikatnie objął jego ramiona i zaczął delikatnie obcałowywać  lekko rozchylone wargi chłopaka.
-Co ty tak nagle?- Seji zaczął delikatnie przeczesywać dłońmi kosmyki włosów chłopaka.
 W tym samym czasie Karakuri sięgnął po scyzoryk. Niczego niespodziewający się Seji w dalszym ciągu gładził chłopaka po włosach.
  Czerwono-oki szybkim ruchem przesunął scyzorykiem po policzku Seji'ego, zatrzymał go tuż pod okiem.
-Jeśli jeszcze raz mnie dotkniesz, to pozbawię Cię wzroku. - Karakuri podniósł się i spojrzał na przyjaciela  z groźna miną.
-Co Cię ugryzło? - Seji patrzył na chłopaka z niedowierzaniem.
-Nie masz prawa robić mi takich rzeczy.
-Nie rozumiem Cię, jesteś zmienny jak pogoda- Błękitno-oki wstał z kanapy i udał się w stronę wyjścia- Skoro jesteś tak agresywny, to teraz jeszcze bardziej zastanawiam się co z Asami- Dokończył chłopak i zatrzasnął za sobą drzwi.

 
     

              Czyżby Seji coś podejrzewał? W sumie Karakuri jako ostatni widział Asami.
Z drugiej strony nikt nie miał dowodów. Ale czy Asami przypomni sobie jakieś szczegóły?
Nie wiem. Wiem jedynie, że Karakuri nie jest osobą, która przechodzi obok takich spraw obojętnie.


*************************************************************
Za dużo "Seji" "Karakuri" itd ale no jak już było wspomniane. Nie będę się tym przejmować XD piszę bo lubię. Myślę że póki mam ferie to rozdziały będą ewri dej <3

wtorek, 24 lutego 2015

Rozdział VII

      OKEJKA WRACAM HEHEHHEHEHEHHEHE MAM NADZIEJĘ ŻE NA DŁUŻEJ
NA POCZĄTEK CHCĘ ZAZNACZYĆ, ŻE NIE BĘDĘ ZWRACAĆ UWAGI NA INTERPUNKCJE CZY ORTOGRAFIĘ PISZĘ BO LUBIĘ I TO SPRAWIA MI PRZYJEMNOŚĆ, ODCIĄGA OD DOŁÓW WIĘC. NIE CZEPIAĆ SIĘ BO POWYBIJAM WAS XD
Troszkę myśli zajęła mi fabuła, owszem wszystko zostanie tak jak jest ale chyba jestem homofobem więc nie wiem jak się potoczy los karakuriego i sejiego ALE BĄDZMY DOBREJ MYŚLI HHEHEHEHE ZAPEWNE BĘDZIE OKEJKA !


ZAPRASZAM ENDŻOJUJCIE

*************************************************************
Karakuri zdążył dotrzeć do domu, kiedy był już sam mógł na spokojnie przemyśleć ostatnie zdarzenia, nie widział celu w zachowaniu dziewczyny, ale nie to go najbardziej martwiło. Jak przejęła kontrolę nad jego ciałem? Czy zawsze to robi kiedy Karakuri zabija? Chłopak akurat tej rzeczy nie wiedział, z jednej strony był świadomy, ale nie czuł się wtedy sobą. Takie przemyślenia skłaniały go tylko do tego by stwierdzić, że tak naprawdę sam nie wie jakim człowiekiem jest.
-Tak naprawdę, to po co to wszystko? - Karakuri wyjął z kieszeni małą laleczkę i przyglądał się jej- Czym Ty tak naprawdę jesteś? Jesteś demonem? Chcę wiedzieć dlaczego kasetka z Tobą była w moim domu. - Kiedy chłopak skończył jego oczom ukazała się tajemnicza dziewczyna, była wyraźnie niezadowolona z pytań, które zadawał jej czerwono-oki.
-Nagle zrobiłeś się taki dociekliwy?
-Nawet jeśli, powinnaś odpowiedzieć mi na pytanie.
-Wiesz powinieneś już poznać zasady, to ja jestem tu Panią, a Ty  masz być posłuszny.
-Nie muszę, skąd mam wiedzieć, że nie jesteś tylko moim urojeniem, to zwykła laleczka - Chłopak uniósł lalkę ku górze i zaczął się jej przyglądać- Zwykła lalka.
-Zastanawiałeś się kiedyś nad znaczeniem swojego imienia? To zabawne że jesteś tak mało spostrzegawczy, po za tym gdybym była "urojeniem" potrafiła bym przejmować nad Tobą kontrolę?
-Nie wiem tego, niczego nie wiem - Karakuri wściekł się i szybko wyrzucił laleczkę, w tym samym momencie dziewczyna zniknęła. Chłopak udał się do swojego pokoju, zatrzasnął za sobą drzwi i nerwowo zaczął przeszukiwać wszystkie zakamarki. Dokładnie sam nie wiedział czego szuka, myślał że znajdzie coś co zabrał z sobą ze swojego starego domu, co pomoże mu chociaż trochę zrozumieć o co tu chodzi, niestety niczego takiego nie znalazł.
  Zrezygnowany chłopak przygotowywał się już do snu, rozbierając się wyciągał wszystkie rzeczy z kieszeni, gdy chciał wyjąć komórkę, niespodziewanie natrafił na laleczkę. Mimo wszystko czerwono-oki przeraził się nie na żarty i upuścił znalezisko, w tym samym momencie usłyszał w głowie głos, który poważnym tonem powiedział "tak łatwo się mnie nie pozbędziesz". Chłopak miał dość wrażeń jak na jeden dzień, odrzucił w jednej chwili strach i szybko zasnął.


        Tego dnia Karakuriego obudził wibrujący telefon, zaspany chłopak sięgnął do telefonu, który spokojnie leżał na półce obok. W słuchawce usłyszał radosny głos Asami.
-Wiesz z racji tego, że dziś jest naprawdę ładna pogoda więc razem z Sejim pomyśleliśmy żeby wybrać się nad jezioro, wchodzisz w to? - Karakuri spojrzał beznamiętnie na zegarek.
-O której? - Zapytał obojętnie chłopak.
-Noo Seji ma dziś trening do 12 więc ustaliliśmy że spotkamy się o 14, zaraz opiszę Ci miejsce.
-Raczej mam czas, tak dzięki że o to zapytałaś - W tej chwili Karakuri usłyszał donośny śmiech w słuchawce i na krótką chwilę odsunął ją od ucha.
-Czasem potrafisz być zabawny! Więc napisałam do Sejiego i powiedział że po Ciebie pójdzie, w końcu ma po drodze.
-W porządku.
-Więc do zobaczenia !- Asami wykrzyczała radosnym głosem i odłożyła słuchawkę.
   Karakuri czuł wielkie zmęczenie i tak naprawdę nie miał ochoty nigdzie wychodzić, ale mimo to czuł gdzieś głęboko w środku wielką radość, wiedział że dziś nie wydarzy się nic nieprzyjemnego.


     
                                Kiedy zbliżała się godzina 13 Karakuri nie był jeszcze nawet ubrany, leżał w fotelu przeglądając wszystkie kanały w TV, dziewczyna tego dnia nie ukazała mu się ani razu, ani razu nie usłyszał jej głosu. Jednak jego spokój przerwał mu dzwonek do drzwi. Chłopak niechętnie zszedł z fotela i powoli podchodził do drzwi, słysząc coraz bardziej natarczywe dzwonienie do drzwi. Kiedy chłopak doszedł do drzwi, otworzył je gwałtownie i wykrzyczał - CZEGO!? - nie widząc jeszcze osoby która tak mocno się do niego dobijała.
-No-o przyszedłem po Ciebie- Oczom chłopaka ukazał się uśmiecnięty Seji.
-A Ty.- Karakuri odwrócił się na pięcie i pokazał gestem by stojący na zewnątrz Seji wszedł do środka.
Seji zamknął drzwi i poszedł za czerwono-okim rozglądając się.
-Etto.. Ładny masz ten no salon czy coś.
-To dom ciotki.
-No tak, zapomniałem że z nią mieszkasz, a jest może ? - Karakuri uśmiechnął się.
-Nie, nie ma jej i raczej jej nie będzie, nie słyszałeś że zaginęła? Już dość dawno. - Karakuri położył się na kanapie z uśmiechem na twarzy, błękitno-oki nachylił się nad nim patrząc pytająco.
-Dlaczego tak się uśmiechasz gdy o tym mówisz?
-Bo nie lubiłem ciotki, nie obchodzi mnie los ludzi, którym jestem obojętny.- Seji przykucnął przy kanapie.
-Nie jest ci ciężko samemu?
-Nie.
-A co do wczoraj to.. - Karakuri zerwał sie z kanapy i przewrócił oczami.
-Wczoraj mnie nie obchodzi- Chłopak poszedł do pokoju zostawiając Seji'ego samego w salonie.

  Czerwono-oki wyszedł z pokoju po mniej więcej 15 minutach z plecakiem na plecach.
-Mieliśmy iść nad jezioro, a nie rozwodzić się nad przeszłością, mnie i Ciebie nic nie łączy i nie będzie nigdy.- Zrezygnowany Seji wzruszył ramionami i poszedł za chłopakiem.



          W umówionym miejscu nie było jeszcze Asami, w sumie było jeszcze trochę czasu do 14, dlatego chłopcy sami poszukali idealnego miejsca by się zatrzymać.
- Bardzo ładnie  tu, zawsze przychodziliśmy tu z Asami i  Ryu. - Powiedział błękitno-oki rozkładając koc- Mimo to że jesteś nie chętny do tego tematu chcę zapytać o wczoraj- Seji usiadł na kocyku.
-Nie mamy o czym, chyba wyraziłem się jasno- Karakuri nie pozostawał w tyle i również usiadł obok, jednak to okazało się szybko jego błędem. Seji złapał mocno za ramiona czerwono-okiego, powalając go na koc, tak, aby Karakuri się położył. Wykorzystując swoją przewagę błękitno-oki usiadł na chłopaku okrakiem i dość poważnym tonem i tak samo poważną miną zapytał.
-Więc dlaczego to zrobiłeś?- Karakuri przez chwilę nie wiedział co właśnie się stało, ale gdy już się otrząsnął, próbował uwolnić się z uścisku, niestety, bez skutku.
- CO TY WYPRAWIASZ JEŁOPIE ! MASZ ZE MNIE ZEJŚĆ!- Karakuri próbował się wyrwać, ale niestety na jego nieszczęście Seji był silniejszy.
-Muszę coś sprawdzić - Chłopak szybko nachylił się nad przyjacielem i bardzo delikatnie musnął jego usta swoimi, powtórzył to pare razy, aż  w końcu poczuł że Karakuri jest spokojniejszy. Seji uniósł się lekko by spojrzeć w twarz Karakuriego. Jego wyraz twarzy mówił, że wyraźnie pragnie więcej, dlatego Seji nie chciał go zawieść. Niestety podczas gdy Seji nachylał się znów nad przyjacielem, Asami dotarła na miejsce.
-Co wy robicie? - Zapytała dziewczyna z grymasem na twarzy. Błękitno-oki  szybko oderwał się od chłopaka i usiadł obok niego.
-Trochę się pożarliśmy i chciałem go uspokoić.- Powiedział Seji śmiejąc się nerwowo.
-WŁAŚNIE KARAKURI!- Asami podała rękę leżącemu chłopakowi.
-Ta-ak. Czego? - Karakuri podniósł się i stanął obok dziewczyny.
-Chcę z Tobą pogadać, przejdziesz się?
-Hm..Czemu nie. - Asami mrugnęła do Sejiego i oznajmiła że wrócą za paręnaście minut.


        Karakuri i Asami chodzili długo wzdłuż jeziora i rozmawiali właściwie o wszystkim, Karakuri był bardzo ucieszony, ponieważ czuł się bardzo swobodnie.
Nagle chłopak poczuł na swoim nadgarstku ciepłą dłoń dziewczyny i odwrócił się tak by spojrzeć jej w oczy. W tym samym momencie dziewczyna zarumieniła się lekko i westchnęła.
-Chciałabym Ci coś wyznać, ale zatrzymaj to dla siebie... - Asami patrzyła cały czas w dół zasuwając kosmyki włosów za ucho.
-Skoro już rozmawiamy, to czemu nie. - Karakuri patrzył na dziewczynę z ciekawością.
-Jesteś blisko z Sejim.. Prawda?- Asami lekko uniosła wzrok na czerwono-okiego.
-Sam nie wiem, ale wydaje mi się że tak. - Asami nerwowo przełknęła ślinę i mocno ścisnęła nadgarstek chłopaka.
-Czy on, wspominał coś o mnie? Wiesz wstydzę się powiedzieć mu już od dłuższego czasu, ja bardzo go.. Lubię od dawna, no i czuję że on też, ale boję się mu wszystkiego wyznać- Asami odwróciła się zawstydzona od chłopaka, w tej samej chwili Karakuri poczuł niesamowitą złość, nie wiedział dlaczego ale przepełniła go nienawiść do Asami.
Dziewczyna stała odwrócona placami a Karakuri nerwowo szukał scyzoryka w kieszeni, niestety. Przypomniał sobie że przecież wczoraj go wyjął. W tym momencie dziewczyna przerwała mu poszukiwania i w dalszym ciągu stojąc plecami do chłopaka, zapytała.
-Myślisz, że on też mnie kocha? - W tym momencie Karakuri poczuł gniew, gniew który przepełniał go bardziej niż zwykle. Nie miał scyzoryka, nie mógł jej zrobić krzywdy.
Rozglądał się dookoła, aż w końcu zobaczył średniej wielkości kamień, podszedł po niego i podniósł go, podszedł do Asami i uderzył w głowę niczego niespodziewającą się dziewczynę. Gdy ta upadła tracąc przytomność, Karakuri usiadł obok niej  i w wielkiej złości zaczął uderzać ją po nogach i ramionach, bił ją bez opamiętania, jednak nie wykorzystywał do tego zbyt wielkiej siły..

  Gdy już skończył, wyrzucił kamień do jeziora, sam też podszedł do niego by obmyć z siebie delikatne plamy krwi. Wiedział, że nikt nie kazał mu zabijać, czuł że musi to robić i jest za późno by to powstrzymać.
  Gdy już się otrząsnął, zaczął biec do Seji'ego wołając go przerażonym głosem...



*********************************************************
Karakuri jeszcze sam nie wie czym jest, czym się stał, kim jest dziewczyna, wydawało mu się że jego życie będzie proste, że wszystkiego uniknie, czuł że jest niepokonany.. Ale niebawem sam miał poznać prawdę. Ale... Jaka ona będzie?