wtorek, 24 lutego 2015

Rozdział VII

      OKEJKA WRACAM HEHEHHEHEHEHHEHE MAM NADZIEJĘ ŻE NA DŁUŻEJ
NA POCZĄTEK CHCĘ ZAZNACZYĆ, ŻE NIE BĘDĘ ZWRACAĆ UWAGI NA INTERPUNKCJE CZY ORTOGRAFIĘ PISZĘ BO LUBIĘ I TO SPRAWIA MI PRZYJEMNOŚĆ, ODCIĄGA OD DOŁÓW WIĘC. NIE CZEPIAĆ SIĘ BO POWYBIJAM WAS XD
Troszkę myśli zajęła mi fabuła, owszem wszystko zostanie tak jak jest ale chyba jestem homofobem więc nie wiem jak się potoczy los karakuriego i sejiego ALE BĄDZMY DOBREJ MYŚLI HHEHEHEHE ZAPEWNE BĘDZIE OKEJKA !


ZAPRASZAM ENDŻOJUJCIE

*************************************************************
Karakuri zdążył dotrzeć do domu, kiedy był już sam mógł na spokojnie przemyśleć ostatnie zdarzenia, nie widział celu w zachowaniu dziewczyny, ale nie to go najbardziej martwiło. Jak przejęła kontrolę nad jego ciałem? Czy zawsze to robi kiedy Karakuri zabija? Chłopak akurat tej rzeczy nie wiedział, z jednej strony był świadomy, ale nie czuł się wtedy sobą. Takie przemyślenia skłaniały go tylko do tego by stwierdzić, że tak naprawdę sam nie wie jakim człowiekiem jest.
-Tak naprawdę, to po co to wszystko? - Karakuri wyjął z kieszeni małą laleczkę i przyglądał się jej- Czym Ty tak naprawdę jesteś? Jesteś demonem? Chcę wiedzieć dlaczego kasetka z Tobą była w moim domu. - Kiedy chłopak skończył jego oczom ukazała się tajemnicza dziewczyna, była wyraźnie niezadowolona z pytań, które zadawał jej czerwono-oki.
-Nagle zrobiłeś się taki dociekliwy?
-Nawet jeśli, powinnaś odpowiedzieć mi na pytanie.
-Wiesz powinieneś już poznać zasady, to ja jestem tu Panią, a Ty  masz być posłuszny.
-Nie muszę, skąd mam wiedzieć, że nie jesteś tylko moim urojeniem, to zwykła laleczka - Chłopak uniósł lalkę ku górze i zaczął się jej przyglądać- Zwykła lalka.
-Zastanawiałeś się kiedyś nad znaczeniem swojego imienia? To zabawne że jesteś tak mało spostrzegawczy, po za tym gdybym była "urojeniem" potrafiła bym przejmować nad Tobą kontrolę?
-Nie wiem tego, niczego nie wiem - Karakuri wściekł się i szybko wyrzucił laleczkę, w tym samym momencie dziewczyna zniknęła. Chłopak udał się do swojego pokoju, zatrzasnął za sobą drzwi i nerwowo zaczął przeszukiwać wszystkie zakamarki. Dokładnie sam nie wiedział czego szuka, myślał że znajdzie coś co zabrał z sobą ze swojego starego domu, co pomoże mu chociaż trochę zrozumieć o co tu chodzi, niestety niczego takiego nie znalazł.
  Zrezygnowany chłopak przygotowywał się już do snu, rozbierając się wyciągał wszystkie rzeczy z kieszeni, gdy chciał wyjąć komórkę, niespodziewanie natrafił na laleczkę. Mimo wszystko czerwono-oki przeraził się nie na żarty i upuścił znalezisko, w tym samym momencie usłyszał w głowie głos, który poważnym tonem powiedział "tak łatwo się mnie nie pozbędziesz". Chłopak miał dość wrażeń jak na jeden dzień, odrzucił w jednej chwili strach i szybko zasnął.


        Tego dnia Karakuriego obudził wibrujący telefon, zaspany chłopak sięgnął do telefonu, który spokojnie leżał na półce obok. W słuchawce usłyszał radosny głos Asami.
-Wiesz z racji tego, że dziś jest naprawdę ładna pogoda więc razem z Sejim pomyśleliśmy żeby wybrać się nad jezioro, wchodzisz w to? - Karakuri spojrzał beznamiętnie na zegarek.
-O której? - Zapytał obojętnie chłopak.
-Noo Seji ma dziś trening do 12 więc ustaliliśmy że spotkamy się o 14, zaraz opiszę Ci miejsce.
-Raczej mam czas, tak dzięki że o to zapytałaś - W tej chwili Karakuri usłyszał donośny śmiech w słuchawce i na krótką chwilę odsunął ją od ucha.
-Czasem potrafisz być zabawny! Więc napisałam do Sejiego i powiedział że po Ciebie pójdzie, w końcu ma po drodze.
-W porządku.
-Więc do zobaczenia !- Asami wykrzyczała radosnym głosem i odłożyła słuchawkę.
   Karakuri czuł wielkie zmęczenie i tak naprawdę nie miał ochoty nigdzie wychodzić, ale mimo to czuł gdzieś głęboko w środku wielką radość, wiedział że dziś nie wydarzy się nic nieprzyjemnego.


     
                                Kiedy zbliżała się godzina 13 Karakuri nie był jeszcze nawet ubrany, leżał w fotelu przeglądając wszystkie kanały w TV, dziewczyna tego dnia nie ukazała mu się ani razu, ani razu nie usłyszał jej głosu. Jednak jego spokój przerwał mu dzwonek do drzwi. Chłopak niechętnie zszedł z fotela i powoli podchodził do drzwi, słysząc coraz bardziej natarczywe dzwonienie do drzwi. Kiedy chłopak doszedł do drzwi, otworzył je gwałtownie i wykrzyczał - CZEGO!? - nie widząc jeszcze osoby która tak mocno się do niego dobijała.
-No-o przyszedłem po Ciebie- Oczom chłopaka ukazał się uśmiecnięty Seji.
-A Ty.- Karakuri odwrócił się na pięcie i pokazał gestem by stojący na zewnątrz Seji wszedł do środka.
Seji zamknął drzwi i poszedł za czerwono-okim rozglądając się.
-Etto.. Ładny masz ten no salon czy coś.
-To dom ciotki.
-No tak, zapomniałem że z nią mieszkasz, a jest może ? - Karakuri uśmiechnął się.
-Nie, nie ma jej i raczej jej nie będzie, nie słyszałeś że zaginęła? Już dość dawno. - Karakuri położył się na kanapie z uśmiechem na twarzy, błękitno-oki nachylił się nad nim patrząc pytająco.
-Dlaczego tak się uśmiechasz gdy o tym mówisz?
-Bo nie lubiłem ciotki, nie obchodzi mnie los ludzi, którym jestem obojętny.- Seji przykucnął przy kanapie.
-Nie jest ci ciężko samemu?
-Nie.
-A co do wczoraj to.. - Karakuri zerwał sie z kanapy i przewrócił oczami.
-Wczoraj mnie nie obchodzi- Chłopak poszedł do pokoju zostawiając Seji'ego samego w salonie.

  Czerwono-oki wyszedł z pokoju po mniej więcej 15 minutach z plecakiem na plecach.
-Mieliśmy iść nad jezioro, a nie rozwodzić się nad przeszłością, mnie i Ciebie nic nie łączy i nie będzie nigdy.- Zrezygnowany Seji wzruszył ramionami i poszedł za chłopakiem.



          W umówionym miejscu nie było jeszcze Asami, w sumie było jeszcze trochę czasu do 14, dlatego chłopcy sami poszukali idealnego miejsca by się zatrzymać.
- Bardzo ładnie  tu, zawsze przychodziliśmy tu z Asami i  Ryu. - Powiedział błękitno-oki rozkładając koc- Mimo to że jesteś nie chętny do tego tematu chcę zapytać o wczoraj- Seji usiadł na kocyku.
-Nie mamy o czym, chyba wyraziłem się jasno- Karakuri nie pozostawał w tyle i również usiadł obok, jednak to okazało się szybko jego błędem. Seji złapał mocno za ramiona czerwono-okiego, powalając go na koc, tak, aby Karakuri się położył. Wykorzystując swoją przewagę błękitno-oki usiadł na chłopaku okrakiem i dość poważnym tonem i tak samo poważną miną zapytał.
-Więc dlaczego to zrobiłeś?- Karakuri przez chwilę nie wiedział co właśnie się stało, ale gdy już się otrząsnął, próbował uwolnić się z uścisku, niestety, bez skutku.
- CO TY WYPRAWIASZ JEŁOPIE ! MASZ ZE MNIE ZEJŚĆ!- Karakuri próbował się wyrwać, ale niestety na jego nieszczęście Seji był silniejszy.
-Muszę coś sprawdzić - Chłopak szybko nachylił się nad przyjacielem i bardzo delikatnie musnął jego usta swoimi, powtórzył to pare razy, aż  w końcu poczuł że Karakuri jest spokojniejszy. Seji uniósł się lekko by spojrzeć w twarz Karakuriego. Jego wyraz twarzy mówił, że wyraźnie pragnie więcej, dlatego Seji nie chciał go zawieść. Niestety podczas gdy Seji nachylał się znów nad przyjacielem, Asami dotarła na miejsce.
-Co wy robicie? - Zapytała dziewczyna z grymasem na twarzy. Błękitno-oki  szybko oderwał się od chłopaka i usiadł obok niego.
-Trochę się pożarliśmy i chciałem go uspokoić.- Powiedział Seji śmiejąc się nerwowo.
-WŁAŚNIE KARAKURI!- Asami podała rękę leżącemu chłopakowi.
-Ta-ak. Czego? - Karakuri podniósł się i stanął obok dziewczyny.
-Chcę z Tobą pogadać, przejdziesz się?
-Hm..Czemu nie. - Asami mrugnęła do Sejiego i oznajmiła że wrócą za paręnaście minut.


        Karakuri i Asami chodzili długo wzdłuż jeziora i rozmawiali właściwie o wszystkim, Karakuri był bardzo ucieszony, ponieważ czuł się bardzo swobodnie.
Nagle chłopak poczuł na swoim nadgarstku ciepłą dłoń dziewczyny i odwrócił się tak by spojrzeć jej w oczy. W tym samym momencie dziewczyna zarumieniła się lekko i westchnęła.
-Chciałabym Ci coś wyznać, ale zatrzymaj to dla siebie... - Asami patrzyła cały czas w dół zasuwając kosmyki włosów za ucho.
-Skoro już rozmawiamy, to czemu nie. - Karakuri patrzył na dziewczynę z ciekawością.
-Jesteś blisko z Sejim.. Prawda?- Asami lekko uniosła wzrok na czerwono-okiego.
-Sam nie wiem, ale wydaje mi się że tak. - Asami nerwowo przełknęła ślinę i mocno ścisnęła nadgarstek chłopaka.
-Czy on, wspominał coś o mnie? Wiesz wstydzę się powiedzieć mu już od dłuższego czasu, ja bardzo go.. Lubię od dawna, no i czuję że on też, ale boję się mu wszystkiego wyznać- Asami odwróciła się zawstydzona od chłopaka, w tej samej chwili Karakuri poczuł niesamowitą złość, nie wiedział dlaczego ale przepełniła go nienawiść do Asami.
Dziewczyna stała odwrócona placami a Karakuri nerwowo szukał scyzoryka w kieszeni, niestety. Przypomniał sobie że przecież wczoraj go wyjął. W tym momencie dziewczyna przerwała mu poszukiwania i w dalszym ciągu stojąc plecami do chłopaka, zapytała.
-Myślisz, że on też mnie kocha? - W tym momencie Karakuri poczuł gniew, gniew który przepełniał go bardziej niż zwykle. Nie miał scyzoryka, nie mógł jej zrobić krzywdy.
Rozglądał się dookoła, aż w końcu zobaczył średniej wielkości kamień, podszedł po niego i podniósł go, podszedł do Asami i uderzył w głowę niczego niespodziewającą się dziewczynę. Gdy ta upadła tracąc przytomność, Karakuri usiadł obok niej  i w wielkiej złości zaczął uderzać ją po nogach i ramionach, bił ją bez opamiętania, jednak nie wykorzystywał do tego zbyt wielkiej siły..

  Gdy już skończył, wyrzucił kamień do jeziora, sam też podszedł do niego by obmyć z siebie delikatne plamy krwi. Wiedział, że nikt nie kazał mu zabijać, czuł że musi to robić i jest za późno by to powstrzymać.
  Gdy już się otrząsnął, zaczął biec do Seji'ego wołając go przerażonym głosem...



*********************************************************
Karakuri jeszcze sam nie wie czym jest, czym się stał, kim jest dziewczyna, wydawało mu się że jego życie będzie proste, że wszystkiego uniknie, czuł że jest niepokonany.. Ale niebawem sam miał poznać prawdę. Ale... Jaka ona będzie?

2 komentarze:

  1. Jezu Karakuri jaki z ciebie brutal, ojaniemogę ;___;
    Cieszę się że wróciłeś, ojaaa~ Twierdziłeś, że zanim się do siebie zbliżą minie z rok... Ale ja obstawiam, że jeszcze dwa-trzy rozdziały :v I nie próbuj na siłę tego przedłużać aby mi coś udowodnić, aaa~~
    Also, czytając ten rozdział przypomniała mi się postać z pewnego animango podobna w tym momencie do Karakuriego i miałam banana na twarzy bo ją lubię XDDD

    Weny, i jeszcze raz opuścisz bloga na dłużej to zginiesz marnie aa >:C
    Haru

    OdpowiedzUsuń