piątek, 21 lutego 2014

Rozdział IV

Plasiam że tak długo nic nie wstawiałem
Przez pare miesięcy nie miałem dostępu do internetu i tak jakoś wyszło, teraz akurat mam chwilkę więc mogę coś pomyśleć -w- A i przepraszam za błędy w pisowni ;_; mój polski jest okropny


  
 
 -Jesteś tu?- Zapytał chłopak otwierając drzwi do domku ciotki, jednak nie uzyskał żadnej odpowiedzi, nie chciał zastanawiać się nad tym dlaczego dziewczyna na niego nie czeka.
Nie było zbyt pózno ale Karakuri był wyraznie zmęczony, wydawało się wręcz że zaśnie na stojąco.
Kiedy już sięgał by pochwycić za klamkę drzwi sypialni   spostrzegł, że na jego dłoni i z nikąd pojawia się dłoń kogoś obcego. Niewzruszony odwrócił się by ujrzeć stojącą obok dziewczynę.
-Wróciłeś- Zapytała tajemnicza dziewczyna z szerokim uśmiechem.
-Jak widzisz.
-Nie bądz taki markotny, próbowałam coś załatwić, nie chcesz bym spełniła twe marzenia o byciu "normalnym"?
-Niby jak?-Odpowiedział beznamiętnie chłopak.
-Od jutra zaczniesz naukę w Harimie, ale..- Przerwała czerwonooka patrząc na chłopaka z góry.
-Ale?
-Ale będziesz musiał być mi posłuszny od teraz już do końca, a ja będę spełniała każdy Twój kaprys-Karakuri odpowiedział milczeniem, otworzył drzwi do pokoju i mocno je za sobą zatrzasnął, zastanawiał się jak to możliwe by wszystko poszło tak szybko i tak gładko lecz z drugiej strony był szczęśliwy gdyż zawsze marzył by tak jak każdy w jego wieku chodzić do normalnego liceum i w końcu spotkać nowe twarze.

    Karakuriego obudziło mocne stukanie, jak gdyby ktoś stukał czymś twardym o drzwi, odwrócił się więc leniwie w ich stronę i nie dziwiąc się już w ogóle zobaczył czerwonooką.
-Chyba zapomniałeś gdzie masz dziś pójść.
-O niczym nigdy nie zapominam.
-Więc na co czekasz?- Dziewczyna podeszła do biurka które mieściło się obok łóżka chłopaka, podniosła z niego laleczkę i podoła mu ją-Masz to ze sobą zawsze nosić, w razie czego- Chłopak spojrzał na nią pytająco, ale jak poleciła dziewczyna włożył laleczkę do kieszeni.
Kiedy wychodził na zewnątrz zamykając drzwi widział machającą mu z wewnątrz domu dziewczynę, mocno zatrzasnął drzwi a potem zamknął je na klucz, myślał że jeśli tak zrobi to dziewczyna już za nim nie pójdzie, w końcu tylko on miał klucze.

  Stojąc przed drzwiami wielkiego budynku szkoły Karakuri wahał się chwilę, zastanawiał się czy czerwonooka go nie okłamuje, przecież takich rzeczy nie da się załatwić z dnia na dzień, zastanawiał się jeszcze chwilę ale coś skłoniło go do otwarcia drzwi. Kiedy wszedł do środka zobaczył coś co było mu całkiem obce, błądził przez pewien czas korytarzami, nie wiedząc już co ma robić sięgnął do kieszeni i wyciągnął z niej laleczkę, kiedy mocno ją ścisnął coś kazało mu wejść do sali naprzeciwko.
   Gdy wszedł do środka jego oczom ukazali się ludzie siedzący w ławkach ustawionych w dziwne rządki, patrzył na nich ze zdziwieniem i ze wzajemnością, trwało to chwilę aż w końcu nauczycielka, która ty czasem wykładała japoński przerwała milczenia.
-Ty pewnie jesteś...- Przerwała na chwilę nauczycielka -Karakuri tak?-Spojrzała na chłopca, który nie był ubrany w odpowiedni strój a w ręce zamiast podręcznika trzymał laleczkę.
-Tak- odpowiedział chłopiec nie ukazując przy tym wielkich emocji.
-Gdzie jest Twój mundurek?- Zapytała japonistka
-Nie wiedziałem nic o żadnym mundurku
-To Twój pierwszy dzień tak?
-Tak..
-Nie powinni Cię w ogóle wpuścić do szkoły w takim stroju, ale jeśli to Twój pierwszy dzień to mogę to zrozumieć, usiądź tam- Nauczycielka wskazała chłopakowi puste miejsce na końcu sali, a sam Karakuri zrobił tak jak mu polecono- A teraz przejrzymy waszą pracę domową, może nowy kolega przedstawi nam swoje notatki-Japonistka spojrzała na Karakuriego poprawiając spadające z nosa okulary.
-Nie mam żadnej pracy domowej- Odparł Karakuri nie okazując w dalszym ciągu emocji
-Przychodzisz na zajęcia bez podręcznika, bez notatek, bez pracy domowej i w dodatku wchodzisz do szkoły bez mundurka i jeszcze przychodzisz na końcówkę lekcji i przeszkadzasz w jej prowadzeniu nie mamy tutaj specjalnego traktowania dla nowych uczniów, niestety będę musiała to odnotować i mam nadzieję że takie zachowanie już się nie powtórzy a jeśli nie masz notatek to poproś kogoś by Ci je pożyczył, ale jak narazie  licz się z tym że na następnych zajęciach nie będę taka pobłażliwa -Karakuri jedynie skinął głową, gdy nagle usłyszał dźwięk dzwonka, patrzył jak z wolna wszyscy opuszczają klasę jednak nie wiedział dlaczego, chwilę siedział jeszcze w ławce aż w końcu podszła do niego dziewczyna o typowej japońskiej urodzie.
-Nie będziesz szedł?-Zapytała z uśiechem
-Gdzie?-Karakuri spojrzał na nią z niezrozumieniem
-No na przerwę, skąd żeś sie urwał- Dziewczyna zachichotała i jednocześnie podoła rękę Karakuriemu-A tak w ogóle to jestem Asami, jak chcesz to mogę pokazać Ci co i jak tutaj, notatki też chętnie pożyczę i jeśli będziesz miał jakieś pytania to śmiało-Karakuri podał dłoń Asami i wstał z przed ławki, dziewczyna wyszła razem z nim z klasy i w dalszym ciągu trzymając za dłoń pędziła z nim przez korytarze.
-Przedstawię Cię moim znajomym, chodzą z nami do klasy, napewno ich polubisz- Dziewczyna pociągnęła Karakuriego na zewnątrz i przyszła z nim do miejsca gdzie w zwyczaju miała spędzać przerwy razem z resztą swoich znajomych, oboje stanęli przed dwójką chłopców rzucających do siebie piłeczką.
-Seji, Ryu!- Zawołała Asami a dwójka znajomych szybko do niej podeszła- To jest Karakuri-Kontynuowała-Karakuri to jest Ryu- Dziewczyna wskazała palcem chłopaka o czarnych włosach i brązowych oczach-A obok stoi Seji- Karakuri długo przyglądał się Sejiemu ponieważ nigdy nie widział ani też nie słyszał o japończyku który miałby tak jasne włosy i oczy.
-Może kolega by się nam przedstawił- Powiedział poirytowany Ryu- Karakuri naśladując wcześniejszy gest Asami podał jednemu i drugiemu chłopcu  dłoń.
-Ja jestem Karakuri Nakatomi- Kiedy chłopiec przedstawił im swoje nazwisko cała trójka spojrzała na siebie.
-Nakatomi?- Zapytał Seji
-No tak- Karakuri popatrzył beznamiętnie w stronę chłopaka- Atmosfera zrobiła się conajmniej niezręczna przez krótki moment wszyscy milczeli aż Ryu zabrał głos.
-To Tobie w tym wypadku rodzice zginęli tak?- Karakuri spuścił głowę lecz Ryu nie miał zamiaru przestać mimo iż Asami spojrzała na niego jednoznacznie- I to Tobie ten opiekun zmarł, znaczy się został zamordowany? A i jeszcze ciotka Ci zaginęła, przynosisz pecha jak widzę- Karakuri spojrzał na niego z gniewem w oczach- Albo jesteś mordercą- Roześmieł się Ryu- W każdym razie mam na Ciebie oko, a i śliczne masz te soczewki, ale raczej czerwone oczka w Japonii nikogo nie przerażą- Powiedziawszy to Ryu odwrócił się od reszty i machnął ręką wchodząc z powrotem do budynku, pozostała dwójka milczała jeszcze chwilę, lecz nagle chcąc zmienić temat Seji odezwał się kładąc dłoń na ramieniu Karakuriego.
-A co do Panny Yuki to się nie przejmuj
-Panny Yuki?
-No tak tej nauczycielki która tak po Tobie pojechała, chociaż radzę Ci się sprężyć bo spokojnie może Cię oblać a radzę Ci żebyś na nią uważał bo jak już się uwezmie na kogoś to wolałbym nie być w jego skórze, a jak widzisz raczej nie przypadłeś jej do gustu, jak chcesz dam Ci notatki.
-To go pocieszyłeś Seji- roześmiała się Asami.
-No dobrze, ale mundurek?- Karakuri popatrzył z dołu na wyższego o conajmniej pare centymetrów chłopaka
-Mundurek muszą Ci uczyć ale z tym też mogę Ci pomóc, jeszcze jakieś pytania?
-Wiesz gdzie mieszka ta  Panna Yuki? Chciałbym ją przeprosić.
-Możesz iść do pokoju nauczycielskiego tam ją znajdziesz
-Chciałbym jednak przeprosić ją po swojemu
-Chyba wiem, mogę Cię wieczorem zaprowadzić jeśli tak Ci zależy- Karakuri skinął głową wyrażając tym samym zgodę. Po tej rozmowie cała trójka wróciła z powrotem  do budynku.


-I jak?- Zapytała czerwonooka dziewczyna od razu po tym kiedy Karakuri wrócił do domu
- Może być.
-I tak wszystko widziałam więc niepotrzebnie pytam, po co idziesz dziś do tej larwy?
-Muszę coś załatwić.
-Co takiego?
-Pójdziesz ze mną, więc i tak będziesz słyszeć- Karakuri ściągnął z wieszaka jedynie kurtkę i ponownie wyszedł na zewnątrz czekał na niego Seji i razem udali się w stronę domu Panny Yuki, a czerwonooka przyglądała się im z szerokim uśmiechem.
-Więc tam mieszkasz?- Zapytał Seji skrępowany ciszą która towarzyszyła im dłuższą chwilę
-Tak.
-Z kim mieszkasz?
-Aktualnie mieszkam sam, czasem ktoś mnie odwiedzi ale to jest żadkość
-Mogę wpaść i przynieść Ci mundurek, może znajdę jakiś z którego wyrosłem- Seji zatrzymał się przed dużym domem- To tu, czekać na Ciebie?
-Nie musisz czekać, trafię do domu- Seji wzruszył ramionami i powoli zaczął oddalać się z pola widzenia czerwonookiego.
    Karakuri podszedł do drzwi  i nie pukając otworzył je, przeszedł przez cały dom w poszukiwaniu Panny Yuki aż w końcu zastał ją klęczącą na podłodze, szukającą i przy okazji segregującą jakieś dokumentu, Karakuri przysiadł na łóżku które znajdowało się niedaleko nauczycielki.
-Ładny ma Pani dom- Japonistka aż podskoczyła ze strachu, ale gdy ujrzała twarz ucznia troszkę się uspokoiła
-Jak tu wlazłeś?!- Powiedziała oburzona Yuki
-Drzwi były otwarte, a ja chciałem przeprosić za swoje zachowanie, więc wszedłem- Panna Yuki uśmiechnęła się i cała złość z niej wyparowała.
-To miłe ale następnym razem użyj dzwonka- Nauczycielka wróciła do zajęcia odwracając się tym samym do chłopca plecami.
-A mogę o coś spytać?
-Jasne- Odpowiedziała krótko
-Ma Pani dzieci?
-Wiesz w szkole mówią do mnie "Panna Yuki" więc ani męża ani dzieci nie mam i to pytanie było niestosowne
-Tak, przepraszam- Karakuri wziął do rąk poduszkę, wstał z łóżka, podszedł do  japonistki i sięgnął do kieszeni- A mieszkasz sama?
-Nie jesteśmy na "Ty" ale jeśli tak Cię to interesuje to odpowiem, tak, mieszkam sama- Karakuriemu tyle wystarczyło, podszedł do klęczącej panny Yuki, a z kieszeni wyjął scyzoryk który zawsze miał przy sobie, szybkim ruchem przyłożył poduszkę do twarzy nauczycieli tak by stłumić jej krzyki a jednocześnie pozbawić oddechu.
Nauczycielka próbowała desperacko uwolnić się z uścisku, drapiąc dłonie chłopca i jednocześnie upadając na podłogę twarzą do niej, Karakuri usiadł na plecach nauczycielki i jedną ręką przytrzymywał jej głowę tak, aby nie zdołała odciągnąć jej od poduszki.
Japonistka rozpaczliwie próbowała zaczerpnąć powietrza jednak bezskutecznie.
Kiedy Chłopiec zorientował się, że nauczycielce brakło sił, zaczął zadawać ciosy scyzorykiem, jeden po drugim. W tej chwili przechodziło przez niego uczucie satysfakcji, wiedział że nie poniesie kary i wiedział też że w ten sposób już nikt nie będzie wobec niego taki jak właśnie Panna Yuki, a nawet jeśli to może się go łatwo pozbyć właśnie tak, jak zrobił to przed paroma minutami.
  Kiedy Karakuri nie wyczuwał pulsu japonistki, zszedł z jej "podziurawionych" od ciosów pleców, patrzył na jej martwe ciało jeszcze przez chwilę, a kiedy odwrócił się w stronę wyjścia zobaczył czerwonooką dziewczynę która klaskała jednocześnie się uśmiechając.
-Widzę, że już Ci się spodobało- Roześmiała się
-Nie wiem o czym mówisz- Dziewczyna podeszła do Karakuriego i szepnęła prosto do jego ucha.
-Tak właśnie będziesz mi się odpłacał, ale to Ty sam jak narazie wybierasz ofiary..
    Co miało znaczyć "jak narazie" czy tajemnicza dziewczyna chce powoli zawładnąć Karakurim?
Nie wiem, ale jedno jest pewne. Ktoś musi być następny.

    

2 komentarze:

  1. No no, jest coraz ciekawiej :) Było kilka błędów, czego nie da się uniknąć, ale generalnie historia rozwija się w ciekawym kierunku, byle tak dalej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Błędy były, są i będą ;_; niestety w moim przypadku jest niemożliwy ich brak. Ale miło że się podoba <3

      Usuń