Cóż nie było mnie tu znów długo ale postanawiam iż zabiorę się za kolejny rozdział. Mam dwie godziny wolne ( tak tak siedzę w szkolę) więc napiszę kolejny rozdział.
*****************************************************************
Kiedy Seji wyszedł z domu czerwono-okiego, Karakuri zaczął zastanawiać się nad tym czy jego przyjaciel byłby w stanie odkryć jego tajemnicę, której zresztą nie rozumiał i sam był ciekaw tego co i jak, dlaczego. Nie dawało mu spokoju ciągłe zastanawianie się nad tym skąd wzięły się laleczki w dziwnej skrzynce, nie rozumiał też tego, dlaczego nagle zaczyna tracić nad sobą kontrolę, czemu przez jeden moment podoba się mu widok krwi i uciekającej z człowieka duszy, nie rozumiał tego. Co prawda chłopak nie pamiętał wielu zdarzeń z dzieciństwa, pamiętał jedynie wypadek rodziców i to że od właśnie tego zdarzenia wszystko się zmieniło.
Karakuri wyjął laleczkę z kieszeni, chcąc nie chcąc zawsze była obok, zaczął dokładnie ją lustrować, z góry na dół z lewej do prawej. - Czym Ty jesteś, cokolwiek bym nie zrobił Ty zawsze będziesz mnie dręczyć. Nie dasz mi spokoju, ale czemu akurat ja? - Karakuri miał chyba nadzieję że dziewczyna znów się pojawi i odpowie mu na jego wszystkie pytanie, niestety tak się nie stało, zamiast tego chłopak usłyszał ponowne pukanie do drzwi.
Chłopak był niechętny by otwierać komukolwiek, zdał sobie sprawę z tego że jest zamknięty i to nie on kieruje swoim losem, cokolwiek by nie zrobił to i tak zawsze kieruje nim tajemnicza dziewczyna.
Jednak po dłuższej chwili Karakuri zszedł by otworzyć drzwi coraz bardziej natarczywemu ktosiowi. Za drzwiami stał Seji, który ledwo łapał oddech.
-Co Ci? - Czerwono-oki patrzył na chłopaka pytająco i gestem zaprosił go do mieszkania.
-Byłem u Asami, znaczy się u jej matki i - Seji usiadł na kanapie by móc się uspokoić. - To Ty.- Karakuri poczuł strach, stanął jak wryty, nie wiedział co ma zrobić, podszedł do Seji'ego i zaczął się w niego wpatrywać. - To Ty, byłeś tam - Zdenerwowany Seji wstał i złapał chłopaka mocno za ramiona- Byłeś tam i nie zobaczyłeś tego człowieka, matka Asami powiedziała, że to jakiś wysoki brunet, że wtedy Ty z nią byłeś a uciekłeś jak tchórz!
- Ale tak nie było - Karakuri uśmiechnął się delikatnie, wiedząc już że znów pozostanie bez kary - Faktycznie byłem tam, poszedłem z nią, ale sam widziałeś jak to wszystko wygląda, a wiesz jaka ona jest, zobaczy byle ładnie wyglądające gówno i już tam pędzi, jest prawie dorosła nie byłem w stanie jej upilnować. Gdzieś poszła zanim zdążyłem się obejrzeć no i potem sam już wiesz - Seji rozluźnił uścisk.
- Już nie wiem w co mam wierzyć- błękitno-oki, wyraźnie zrezygnowany, usiadł na kanapie i spuścił głowę. Karakuri usiadł obok niego i wyjął laleczkę z kieszeni, zaczął znów się jej przyglądać.
-Wiesz co mi wtedy powiedziała?- Seji lekko uniósł głowę i spojrzał pytająco na przyjaciela.
- Co takiego?
-Zapytała mnie o zdanie, czy może ona Ci się podoba.- Karakuri nie spuszczał wzroku z laleczki.
- He? Mówisz poważnie?
-Ta, zaskoczony? Nie wiem gdzie Ty masz oczy, przecież nawet ślepy by to zauważył.
- Lubię ją, znamy się od zawsze, ale to ni więcej. A tak przy okazji co to tamtego- Seji podniósł się całkiem i oparł się, przyglądając się chłopakowi- Wybacz, poniosło mnie.
- Nic nie szkodzi, każdy ma jakieś odchylenia, może jesteś z tamtych, ale uwierz mi, ja nie.
-Czym Ty się bawisz? To lalka?
-Tak, zawsze ją mam.
-Mogę zobaczyć ? - Karakuri bez wahania podał przyjacielowi laleczkę.
Seji przyglądał się jej uważnie, nie wiedzieć czemu zobaczył coś czego Karakuri nie potrafił dostrzec.
-To jakiś herb, skąd ją masz?
-Jaki herb? Karakuri zerwał się i szybko spojrzał na miejsce n a które wskazywał jego przyjaciel.
- Widziałem go już wcześniej, o ile się nie mylę to herb takiej bogatej rodzinki, było coś kiedyś że zginęli w wypadku, Nakatomi, coś takiego, podobnie jak Twoje nazwisko.
-Tylko że to jest moje nazwisko- Karakuri miał mętlik w głowie, skąd wzięła się laleczka?
- Skąd ją masz?
-Nawet tego nie pamiętam, kiedyś znalazłem.
-Czy Twoi rodzice to byli oni? Coś kiedyś mówiłeś, że Twoi rodzice zginęli, ale nie pomyślałbym że to byli oni.
-Tak.. Ale nie zauważyłem tego herbu.
-Dziwne, masz ją cały czas ale nie wiek skąd?
-No tak.- Sejio podniósł się i wyciągnął do Karakuri'ego rękę.
-Więc pora dowiedzieć się skąd się wzięła- Błękitno-oki uśmiechnął się ciepło i pomógł wstać chłopakowi.- Z tego co wiem to ta rezydencja jest całkiem niedaleko, jeśli chodzi o jakieś zagadki, ja zawsze chętnie.
Czyżby Karakuri miał się dowiedzieć o co tak naprawdę tu chodzi? Jakie tajemnice może skrywać rodzina Nakatom, czy chłopakowi uda się je odkryć? Jak szokująca będzie prawda? Nie wiem, ale przyznaje. Jestem tego ciekawa.